środa, 16 października 2013

Rozdział 4






"Tak pewnie masz rację, powinnam tak zrobić i potem jeszcze iść z nim na randkę"






Minęło kilka dni… Kilka dni piekła istnego piekła! Od kilku dni byłam dręczona prze tego palanta! Z każdym razem mu odmawiałam, nie dawałam się złamać, ale po setnym razie powoli zaczynałam mieć dość! Dość to dosyć blachę określenie tego co czułam. Ja byłam na skraju przepaści w swoim umyśle, ta przepaść stawała się coraz bardziej głęboka. W pewnym momencie chciałam skoczyć i mieć spokój, jednak chciałam wytrwać i nie dać Stylosowi tej satysfakcji, że zdołał mnie złamać. Jednak nadszedł ten czas kiedy już nie wytrzymałam i pękłam. Ale dobra od początku.
Stałam przed swoją szafką szkolną, szukałam w niej swojego notesu.  Nie zwracałam uwagi na ten cały chaos, który dział się na korytarzu szkolnym. Krzyki, głośne rozmowy były teraz najmniejszym problemem. Zajęta szukaniem turkusowego notesu, nie zauważyłam, że ktoś do mnie podchodzi.
- Mam cię! – ktoś złapał mnie w talii. Podskoczyłam ze strachu, szybko się odwróciłam i odetchnęłam z ulgą, ponieważ moim „napastnikiem” była Grace.
-  Dziewczyno nie strasz mnie  - odparłam z trudem, ponieważ ciągle byłam oszołomiona.
- Rose, co ci jest? Zbladłaś, widzę w twoich oczach przerażenie – powiedziała przejęta Grace. Dziewczyna spojrzała mi jeszcze raz głęboko w oczy i od razu wszystko było jasne. – Harry? – odparła, tak jakby to nie było pytanie, po prostu stwierdziła fakt.
Spuściłam wzrok na dół, byłam już zmęczona widokiem tego cholernego typa. Na wcześniejsze pytanie Grace pokiwałam tylko znacząco głową.
- Ohoho, no to ten Harry nieźle daje ci w kość, już sobie wyobrażam jak jesteś na niego wściekła – spojrzałam na brunetkę.
- Grace denerwuje? – zapytałam ironicznie. – Mnie to wkurwia, dobija i powoli „zabija”! Mam już dość – powiedziałam podniosłym tonem głosu.
- Ale co on od ciebie chce? – zapytała brunetka.
- Ponoć tylko numeru telefonu, ale przecież to oczywiste, że jeżeli mu go dam,  na 100% się ode mnie nie odczepi! – uniosłam głos.
- A może warto zaryzykować – przyjaciółka popatrzyła na mnie znacząco. – A może jednak podanie tego numeru rozwiąże problem.
- Tak pewnie masz rację, powinnam tak zrobić i potem jeszcze iść z nim na randkę   – odparłam.
- Naprawdę? – zapytała zagubiona dziewczyna.
- Oczywiście, że nie! Nie jestem kretynką, aby ulec i dać mu satysfakcje, że jednak mnie złamał – odparłam.
- Rose jeśli nie spróbujesz to nigdy się nie przekonasz – podsumowała moja przyjaciółka.
- Nie Grace! Ja wiem…że chociaż miała bym się użerać z tym typem do końca swojego życia i tak nie dam mu tego czego chce – powiedziałam do brunetki.
- I tak pękniesz – brunetka szeroko się uśmiechnęła.
- Ty chyba oszalałaś! – wykrzyczałam. Szybko odwróciłam się od dziewczyny, po czym zamarłam.
On tam stoi !!! Co najgorsze patrzy się na mnie z tym swoim szerokim uśmieszkiem.
- Ja pierdolę on tam stoi! – powiedziałam piskliwym głosem odwracając się z powrotem do Grace. Pomyślałam: Zaraz tu podejdzie.
- O co chodzi? – zapytała moja przyjaciółka.
Przełknęłam tylko nerwowo ślinę, dziewczyna dyskretnie spojrzała za moje ramie, po czym ponownie się na mnie popatrzyła. Na twarzy miała namalowany szeroki uśmiech, lekko się podśmiewała.
- Dlaczego się śmiejesz? To nie jest śmieszne. On tu może w każdej chwili podejść i w tedy… - Grace mi przerwała.
-  Śmieje się bo właśnie twój „ukochany” wielbiciel się zbliża – dziewczyna dalej się podmuchiwała.
- O nie! – powiedziałam głośniej. Chciałam z tamtą uciec, jednak było już za późno! Pomyślałam: No pięknie Rose lepiej już być nie może. Jednym słowem mam PRZEJEBANE.
- O tak baby – Grace dalej idiotycznie się uśmiechała. – No to powodzenia.
- Ale jak to ty chyba…o nie, nie zrobisz mi tego, nie zostawisz mnie z nim samą – powiedziałam błagalnym tonem .
- A zdziwisz się…O cześć – Gracy popatrzyła za moje ramie i szeroko się uśmiechnęła.
Szybko odwróciłam się na pięcie, przede mną stał wyższy ode mnie   brunet, jego zielone oczy skierował w moje ciemno niebieskie tęczówki. Próbował mnie omamić swoim spojrzeniem jednak mu się to nie udało, ponieważ szybko spuściłam wzrok na jego skórzane ciemno brązowe buty.
- Dobra Rose to ja już idę… - popatrzyłam błagalnie na Grace ona jedynie się słodko uśmiechnęła. – To do zobaczenia widzimy się potem, cześć wam – po tych słowach moja cwana przyjaciółka odeszła.
Popatrzyłam z powrotem na radosnego Stylesa, jak zawsze był szeroko uśmiechnięty, odwróciłam wzrok i bez ani jednego słowa ruszyłam w stronę damskiej toalety, która mieściła się na końcu korytarza. Wiedziałam że tam będę bezpieczna i ukryję się przed Harrym.
Styles szybkim krokiem podążył za mną po chwili był koło mojego boku.
- Znów przede mną uciekasz – spojrzałam na jego jak,  że zawsze radosną twarz po czym z  powrotem  skierowałam wzrok przed siebie.
- Dziwisz się? – zapytała.
- Właściwie to tak, ponieważ nie spotkałem dziewczyny, która… -przerwałam mu.
- Która nie dała ci kosza – odparłam.
- Nie… Nie spotkałem jeszcze dziewczyny, która tak jak ty była by niedostępna dla nikogo, tak tajemniczej – popatrzyłam na niego i zaśmiałam się.
- No proszę jak ty to poetycko ubrałeś w słowa. A teraz powiem ci co ja o tym myślę. Mam po prostu gdzieś to, że chcesz sobie podwyższyć samo ocenę! Nie wiem czego oczekujesz ode mnie, ale wiedz jedno nigdy nie dam się wkręcić w jakieś twoje chore gierki! A i jeszcze jedno, powiem to tak abyś w końcu zrozumiałam. ODPIERDOL SIĘ ODE MNIE !!! – powiedziałam to na cały głos, kilka osób spojrzała na nas, ale miałam to gdzieś. Na twarzy Stylesa dalej widniał uśmiech. Jaki ten koleś był głupi! Mówisz mu  żeby się odpieprzył, a on ciągle nie dawał ci spokoju. Nie zastanawiałam się za długo i zniknęłam w toalecie, myślałam, że jestem tam bezpieczna, ale nic mylnego.
- Jesteś słodka jak się złościsz – usłyszałam tą przeklęta chrypkę w toalecie. On na serio jest jebnięty skoro nawet wszedł do damskiej toalety. Doskonale wiedział, że jak by przyłapała go jakąś nauczycielka miał by problem.
- Brawo za odwagę – stałam przy kranie i myłam dłonie. – Nie sądzisz, że nie powinnaś tu wchodzić? – zapytałam.
- Może nie powinienem,  ale mówiłem, że ci nie odpuszczę – chłopak oparł się o próg kolejnej umywalki, która znajdowała się zaraz obok mnie. Harry ciągle się na mnie patrzył. Skończyła myć dłonie. Chłopak podał mi papierowy ręcznik.
- Och dziękuje jakiś ty miły – powiedziałam sarkastycznie.
- Nie ma za co – podarł z szerokim uśmiechem.
- A teraz jeszcze raz ci powtórzę… - chciałam dokończyć jednak ktoś wszedł do toalety.
- Cześć Harry – powiedziała to Caroline. Była to jedna z sławniejszych dziewczyn w szkole. Może dla tego była taka sławna bo chodziła z nie kto innym jak Harrym Styles. Pomyślałam: Ta dwójka nieźle do siebie by pasowała.
- Cześć…cześć – Stykles nie odrywając wzroku ode mnie przywitał się z dziewczyną. – Więc co chciałaś mi powiedzieć? – zapytał.
- To, żebyś  stąd wyszedł, bardzo cie proszę – Harry chyba zrozumiałam, że nie chcę robić sobie kłopotów jakimiś plotami, które mogły być rozniesione przez jego byłą.
- Dobra, ale wiesz, że ci nie odpuszczę – po tych słowach Styles wyszedł z toalety.
Spojrzałam jeszcze w lustro i chciałam już wyjść, ale ktoś mi na to nie pozwolił, ktoś,  czyli ten plastik,   który zwał się Caroline.
- Uważaj na niego – powiedziała dziewczyna stojąca przed lustrem. Spojrzałam na nią znacząco.
- Przepraszam, że co ? – zapytałam.
- Powiedziała abyś uważała na tego chłopaka, bo wiesz będzie tak jak ze mną zaliczy cię i żuci, z resztą tak jak prawie każdą dziewczynę w tej szkole i uwierz mi on nie leci na ciebie bo jesteś ładna czy coś tylko,  chce zaliczyć numerek i tyle szybko i prosto -  dziewczyna spojrzała na mnie znaczącym spojrzeniem. .
- Wiesz co najwidoczniej nie byłaś taka dobra w łóżku skoro cię rzucił. Ja nie mam nic z nim wspólnego,  więc daj sobie spokój i nie zgrywaj troskliwej i zranionej dziewczyny. A i jeszcze jedno,  na przyszłość nie wtrącaj się w czyjeś sprawy. Życzę miłego dnia – odparłam i wyszłam z toalety.

Delikatny powiew wiatru zburzył moje długie włosy. Poprawiałam je, układające z  powrotem na swoje miejsce. Męczący dzień w szkole spowodował, że szłam powoli, nigdzie mi się nie spieszyło. Wolnym i spokojnym krokiem zmierzałam do domu, jednak mój spokój zakłóciła pewna osoba.



************
Mam nadzieję, że wam się spodoba :D
Wiem dużo literówek itd, ale chciałam coś już dodać :d
Więc życzę miłego czytania  :D
Pozdrawiam xxx

3 komentarze:

  1. Powiem tak, lubię się wczuwać w główną bohaterkę. Nie jest u niej nudno i to mi się podoba. Oby tak dalej ! :D
    I czekam z niecierpliwością na następną cześć :))
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie :***

    OdpowiedzUsuń
  2. I jeszcze raz przepraszam za spam. ♥
    A bloga będę czytać. Zapowiada się świetnie. ♥♥ ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. hejjjjj! naprawdę twoje opowiadanie zapowiada się świetnie, postaram się czytać <3
    oczywiście dodaję się do obserwatorów ;))
    Chemin ♥
    ps. zapraaaaszam też do mnie ;))
    http://i-wish-you-loved-me-too.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń