"Uratuj mnie"
Odwracając się nie spodziewałam się, że zobaczę tam jego. Jego wzrok. Ten wzrok, który zadawał mi tyle cierpienia, tyle bólu. Przeszywające spojrzenie sparaliżowało moje ciało. Nie mogłam się ruszyć, nie byłam w stanie wydusić z siebie ani jednego słowa. Chłopak podszedł bliżej mnie, spojrzał mi głęboko w oczy.
- Witaj Rose dawno się już nie widzieliśmy - powiedział cwaniackim tonem głosu, widziałam na jego twarzy delikatny, niemiły uśmieszek. Ciągle stałam w milczeniu, brunet zmierzył mnie wzrokiem, ponownie wbił swoje ciemno brązowe oczy w moje jasno niebieskie tęczówki. W moich oczach mógł wyczytać strach, przerażenie. Stałam i nie mogłam nawet drgnąć, strach sparaliżował mnie. Bałam się, osoby która przede mną stała. Widząc jego twarz przypomniałam sobie wszystko to o czym chciałam zapomnieć. Zapomnieć i nigdy do tego nie wracać. To przez niego tyle cierpiałam. To przez niego sama się zabijałam, przynajmniej próbowałam, ale jak zawsze mi nie wychodziło. Kiedy już prawię zapomniałam o tym jak zostałam skrzywdzona przez tego człowieka, ten miał czelność stanąć ze mną twarzą w twarz. Boże tyle bólu, tyle cierpienia. Zamknęłam szybko oczy, myślałam, że w ten sposób sprawię, że on zniknie. Jednak gdy otworzyłam oczy rozczarowałam się.
- Rose co tak zamilkłaś, aż tak bardzo się za mną stęskniłaś? - zapytał cwaniacko. Nie mogłam już wytrzymać, nie dałam rady i wybuchłam ocknęłam się.
- Jake...Co ty tu robisz?! Jakim prawem ponownie mnie nachodzisz po tym wszystkim co mi chciałeś zrobić i co zrobiłeś! Mało ci?! - zapytałam z krzykiem. Z moich oczu pociekły łzy.
- Rose jak zawsze przesadzasz, chciałem cie tylko odwiedzić - chłopak uśmiechną się i chciał dotknąć mojego policzka, jednak ja z całej siły uderzyłam go w twarz. Chłopak złapał się za policzek i się uśmiechną. Patrzyłam na to jego zadowolenie w oczach, nie wiedziałam jak można być tak podłym człowiekiem.
- Rose ostra jesteś, tak jak kiedyś - chłopak zbliżał się do mnie, przed oczami stanęła mi scena z przed roku. Nie nie chcę o tym pamiętać.
- Nie zbliżaj się nawet do mnie rozumiesz?! Nawet się nie waż - odparłam ze złością.
- Tym razem ci odpuszczę, ale jeszcze z tobą nie skończyłem - zanim dokończył ja jak najszybciej od niego odeszłam.
Minęła chwila i byłam na miejscu. Cały park był oświetlony. Duże drzewa szumiały, poruszane przez wiatr. Usiadłam na ławce. Zamknęłam oczy i po moich policzkach spłynęły łzy. Łzy cierpienia i bólu. Nie mogłam uwierzyć, że po tym wszystkim spotkałam jego. To on zadał mi ból,którego w życiu jeszcze nie doznałam. Przed moimi oczami ukazała się scena, o której chciała bym zapomnieć. Ciemny pokój...ja krzycząca i błagająca o pomoc, nikt mnie nie słyszał. Nikt, poza nim. Za drzwiami hałas, głośna muzyka. Jego dotyk. Jego okropny dotyk, który sprawiał mi ogromny ból. Miliony żyletek tnących moje ciało. Jego usta, oddech na moim karku i słowa, które zapamiętam do końca życia " Za chwilę będzie po wszystkim i będziesz moja". Tak bardzo mnie pragną, że był w stanie zdobyć mnie tym sposobem. Chciał sprawić, że będę jego. Chciałam się wyrwać, próbowałam,ale nie dawałam rady. W pewnym momencie zdobyłam w sobie siłę i chwyciłam mocno butelkę po piwie, która leżała na łóżku porzucona przez jednego z imprezowiczów. Mocno chwyciłam butelkę i z całej siły walnęłam Jeka w głowę. Chłopak padł na mnie nie przytomny. Z obrzydzeniem strąciłam go ze mnie i uciekłam. W podartych ciuchach roztrzęsiona.
Nikt się o tym nie dowiedziała, nie chciałam o tym pamiętać. Chciałam po prostu zapomnieć. Na początku było ciężko, bardzo ciężko. Nie dawałam rady, dlatego krzywdziłam siebie. Myślałam, że w ten sposób uda mi się zapomnieć, ale myliłam się. W pewnym momencie byłam już "szczęśliwa" , ale moje szczęście było złudne. Jak zawsze sprawiałam tylko pozory szczęśliwej.
- Rose koniec - powiedziałam sama do siebie szybko otwierając oczy.
Wstałam z ławki i ruszyłam w drogę powrotną do domu. Szłam chodnikiem niedaleko ulicy. Oczywiście zaczął padać deszcz. No jasne jeszcze tego mi brakowało. Świetnie, no świetnie. Szłam i mokłam. Nagle
stanęło koło mnie auto. Spojrzałam na kierowcę. To te oczy. To te zielone tęczówki, które zawsze były pełne radości.Chłopka za kierownicą nic nie powiedział , tak jaki ja. Po prostu nie zastanawiałam się i po chwili byłam koło niego, na miejscu pasażera. Nie popatrzyłam na niego, tylko tępo wpatrywałam się przed siebie. Widziałam, że Harry patrzy się na mnie z troską. Kątem oka widziałam, że chciał coś powiedzieć, ale nie pozwoliłam mu na to.
- Proszę zabierz mnie stąd jak najdalej, nie chce tu być - popatrzyłam mu prosto w oczy, z moich płynęły łzy. Chłopak nic nie powiedział, jedynie skina głową i w tym samym momencie ruszyliśmy w deszczu w nie znane mi miejsce.
Patrzyłam przez okno. Mijaliśmy domy, które po chwili zaczęły znikać. Pojawiły się drzewa, które przemykały mi przed oczami. Wpatrzona w mijającą zieleń, zamyśliłam się.
Zastanawiałam się co on tam robił? Jak Jake mnie znalazł? Te pytania były najmniej ważne. Jedynym pytaniem, które mnie nurtowało to to, dlaczego postanowił mnie "odnaleźć". Zastanawiałam się, czy jest aż takim draniem. Jedynym powodem dla którego mógł by wrócić to ten, że chciał mi przypomnieć, że to się jeszcze nie skończyło, on ciągle myślał, że jestem jego własnością. Chciał mnie dostać. Pomyślałam o tym, że może ponownie próbować mnie... Nie mogłam nawet pomyśleć o tym wszystkim co mógł mi zrobić. Zamknęłam oczy, ponieważ czułam, że po moich policzkach spływały łzy cierpienia. Czy to tak zawsze będzie? Pytam się?! Dlaczego to ja, dlaczego?! Od zawsze zadaję sobie to pytanie i do tej pory nie mogę sobie na nie odpowiedzieć.
Ciągle patrzyłam przez okna. Nagle auto się zatrzymało. Spojrzałam przed siebie i zobaczyłam mały domek na kompletnym odludziu. Nie wiem ile tam jechaliśmy, ale musiałam przegapić moment kiedy wjeżdżaliśmy do lasu.
- Co my tu robimy? - zapytałam cichym, niepewnym głosem.
- Zobaczysz - odparł lekko się uśmiechając.
Kiwnęłam jedynie głową i powoli oboje wysiedliśmy z auta. Stałam przed małym, drewnianym domkiem z ciemnego drewna. W ciemności słabo było go widać. Harry ruszyła na przód, staną przed drzwiami na niewielkim ganeczku. Ja ciągle jak nieprzytomna stałam przy aucie. Chłopak otworzył drzwi i spojrzałam na mnie, dając mi znak abym weszła. Nawet się nie zastanawiałam chciałam po prostu zapomnieć.
W domku panował mrok, brunet szybko zapalił lampę. Nagle rozbłysło światło. Promienie ognia oświetliły niewielkie pomieszczenie gdzie znajdował się kominek, na środku pokoju stała kanapa, przy oknie stał stół z czterema krzesłami w białym kolorze, przy ceglanym piecykiem leżał włochaty dywan. Całe pomieszczenie było przytulne, wypełnione "ciepłem".
- Poczekaj, pewnie jest ci zimno - Harry szybko podszedł do piecyka i zaczął układać drewno, aby rozpalić. Podeszłam do kanapy i delikatnie na niej usiadłam. Po chwili "walki" z kominkiem w końcu rozbłysk ogień. Harry odwrócił się do mnie. Popatrzyłam na niego z obojętnym wyrazem twarzy.
- Przyniosę jakieś ciuchy na przebranie - zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć chłopak znikł w za drzwiami. Po chwili był z powrotem z koszulka i dresem oraz dużym czerwonym kocem.
Z wielkim uśmiechem wręczył mi ciuchy.
- Proszę tylko to znalazłem - wzięłam od niego ubrania spuściłam wzrok. - A dobrze ja cie na chwile zostawię samą - Styles chyba nie wiedziała co ma robić ponieważ nigdy mnie taka nie widział.
Chłopak ponownie znikł za drzwiami. Powoli zaciągnęłam z siebie przemoczoną odzież. Założyłam na siebie o wiele za duże, dresowe spodnie i za dużą koszulkę. Owinęłam się kocem i usiadłam przed kominkiem, w którym płoną ogień. Ciepłe powietrze ogrzało moją zmarznięta twarz. Otulona kocem siedziałam wpatrzona w tańczące ogniki.
- Już się przebrałaś - do pokoju wszedł radosny brunet z dużym kubkiem herbaty. - Trzymaj , na pewno jest ci zimno - podniosłam wzrok i spojrzałam na Stylesa, chłopak miał namalowany na twarzy szeroki uśmiech.
- Dziękuję - wzięłam od niego ciemno, niebieski kubek i chwyciłam go mocno w dłonie. chciałam je ogrzać.
Chłopak usiadł koło mnie i tak samo zaczął wpatrywać się w płomienie ognia.
- Powiedź dlaczego? - zapytałam cięgle nie odrywając wzroku od ognia.
- Ale co dlaczego? - zapytał zdezorientowany Harry.
- Dlaczego to robisz? Dlaczego ciągle spotykam cię na mojej drodze...dlaczego ciągle patrzysz mi głęboko w oczy i próbujesz z nich coś wyczytać...ciągle czuję, że próbujesz mnie rozszyfrować. Dlaczego? - spojrzałam mu głęboko w oczy, moje oczy szkliły się przez łzy, które po chwili wypłynęły na zewnątrz. W oczach Harry'ego zobaczyłam, sama nie wiem. W jego oczach dostrzegłam troskę i potrzebę bliskości, zrozumienia.
- Dlaczego...- chłopak oderwał ode mnie wzrok i delikatnie się uśmiechną, ja ciągle patrzyłam na niego zapartym tchem. - Pytasz się dlaczego? Sam tego nie wiem, ale kiedy spotykam ciebie na mojej drodze
poczułam, że muszę cię chronić. Po naszym pierwszym spotkaniu nie mogłem przestać o tobie myśleć. Zapamiętałam to co dostrzegłem wtedy w twoich oczach. To był ból... - przerwał na moment, z jego twarzy znikł uśmiech. - W twoich oczach widziałem ból i cierpienie. Od tamtej pory czuje potrzebę aby cię chronić. Czuję, że potrzebujesz osoby, która cię ocali. Możesz uznać mnie za głupca, totalnego szaleńca, ale wiem jedno, że chociaż za każdym razem mnie odpychasz ja i tak nie odpuszczę. Mimo,że mnie nienawidzisz... - chłopak ponownie przerwał i skierował na mnie wzrok. Spojrzał głęboko w moje niebieskie oczy, spowodował, że byłam sparaliżowana, nie mogłam się ruszyć, z moich oczy ciągle spływały łzy, Styles uniósł dłoń i delikatnie otarł mój policzek, jego dłoń była taka ciepła, poczułam w sercu dziwne ciepło - i tak będę przy tobie - odparł.
Nie mogłam uwierzyć. Chociaż ciągle go odpychałam, ciągle przed nim "uciekałam" on i tak chciał mnie tylko chronić. Mój świat jak zawsze był dziwny, ale tym razem kompletnie nie wiedziałam co czuć i co myśleć. W mojej głowie miałam kompletny mętlik, byłam zagubiona. Nie wiedziałam dlaczego los postawił na mojej drodze tego bezczelnego, aroganckiego chłopaka. Co on sobie myśli, że od tak wpadnę mu w ramiona i będziemy szczęśliwi. Nie byłam wstanie pokochać nikogo. Nikogo! Ja nawet siebie nie kochałam. Aby być szczęśliwym trzeba pogodzić się z losem i brać co nam przyniesie, a ja tego nie potrafiłam. Nie potrafiłam otworzyć serca, nie po tym wszystkim co przeżyłam. W moim sercu zrodził się gniew, chciałam po prostu wyjść i uciec od Stylesa jak najdalej. Chciałam uciec, przed tym co się najbardziej bałam. Przed uczuciami.
Coraz bardziej wątpiłam w moje istnienie, coraz bardziej zaczynałam wierzyć, że moje życie nie ma sensu. Jeżeli życie nie ma sensu...to poco żyć? Pytam się po co?! Kolejne pytania, na które nikt nie była wstanie odpowiedzieć.
Gniew ból i co jeszcze? Chciałam powiedzieć to wszystko co myślę, wyrzucić z siebie wszystko, nie chcę dusić tego w sobie. Nie chcę!
- Nawet ty nie jesteś w stanie mnie uratować, nikt nie jest...rozumiesz?! - powiedziałam cicho, odrywając wzrok od Harry'ego. Czułam wzrok bruneta na sobie, chłopak chciał już coś powiedzieć, ale mu nie
pozwoliłam. Odwróciłam głowę w jego stronę i spojrzałam na niego załzawionymi oczyma.- Ty nie wiesz jak to jest żyć w ciągłym strachu, nie wiesz co to znaczy cierpieć. Cierpieć tak, że aż od środka ten ból cię pochłania. Każdy zakątek twojej umysłu jest wypełniony wspomnieniami, które ranią. Ranią tak, że nie masz ochoty żyć, jedyne o czym myślisz to skończyć ze sobą . Za każdym razem chciałam to zrobić, ale byłam za słaba. Ciągle boję się nocy, ponieważ noc zwiastuje nowy dzień, a ja kładąc się spać nie chcę się obudzić. Nie chcę! Rozumiesz nie chcę! - wykrzyczałam to miałam dość, chłopak ujął mnie szybko w swoje ramiona i mocno przytulił, schowałam twarz w jego ramionach.
- Ciiii... - ucałował mnie w głowę, po chwili odsunęłam się od niego i oboje spojrzeliśmy sobie w oczy. - Jeżeli boich się iść w ciemną uliczkę, pamiętaj, że ja zawszę będę za tobą, będę czuwał aby nikt cię nie skrzywdził - Harry patrząc w moje oczy, ponownie się uśmiechną. - Jeśli boisz się żyć, ja ujmę twoją dłoń w swoją i pomogę ci przetrwać. Nauczę cię jak być szczęśliwą i pokażę ci co to znaczy kochać. Kochać bez opamiętania, rozkoszować się miłością - chłopak ponownie dotknął mojego policzka swoją dużą dłonią. - I najważniejsze, po prostu będę, zawsze będę. Spuściłam wzrok na dół i wtuliłam się w bruneta.
- Uratuj mnie - szepnęłam, Harry ponownie ucałował mnie w głowę i po ciuchu odpowiedział.
- Uratuję cię - szepnął. Po tych słowach odpłynęłam.
***********
Ponownie WITAM !!! :* Dzisiaj zakończenie roku 2013 więc dodałam rozdział, aby dobrze zakończyć ten rok :P
Powiem szczerze miałam z nim kłopot, ale starałam się, aby była jak najlepszy :)
Nie wiem jak wszyło dlatego proszę umieśćcie swoje opinie w komentarzach :)
Pozdrawiam ROSE xoxoxo
Ps. Szczęśliwego Nowego ROKU !!! :*
Ps. Szczęśliwego Nowego ROKU !!! :*