"Tak pewnie masz rację, powinnam tak zrobić i potem jeszcze iść z nim na randkę"
Minęło kilka dni… Kilka dni piekła istnego piekła! Od
kilku dni byłam dręczona prze tego palanta! Z każdym razem mu odmawiałam, nie
dawałam się złamać, ale po setnym razie powoli zaczynałam mieć dość! Dość to
dosyć blachę określenie tego co czułam. Ja byłam na skraju przepaści w swoim
umyśle, ta przepaść stawała się coraz bardziej głęboka. W pewnym momencie
chciałam skoczyć i mieć spokój, jednak chciałam wytrwać i nie dać Stylosowi tej
satysfakcji, że zdołał mnie złamać. Jednak nadszedł ten czas kiedy już nie
wytrzymałam i pękłam. Ale dobra od początku.
Stałam przed swoją szafką szkolną, szukałam w niej swojego
notesu. Nie zwracałam uwagi na ten cały
chaos, który dział się na korytarzu szkolnym. Krzyki, głośne rozmowy były teraz
najmniejszym problemem. Zajęta szukaniem turkusowego notesu, nie zauważyłam, że
ktoś do mnie podchodzi.
- Mam cię! – ktoś złapał mnie w talii. Podskoczyłam ze
strachu, szybko się odwróciłam i odetchnęłam z ulgą, ponieważ moim
„napastnikiem” była Grace.
- Dziewczyno nie
strasz mnie - odparłam z trudem,
ponieważ ciągle byłam oszołomiona.
- Rose, co ci jest? Zbladłaś, widzę w twoich oczach
przerażenie – powiedziała przejęta Grace. Dziewczyna spojrzała mi jeszcze raz
głęboko w oczy i od razu wszystko było jasne. – Harry? – odparła, tak jakby to
nie było pytanie, po prostu stwierdziła fakt.
Spuściłam wzrok na dół, byłam już zmęczona widokiem tego
cholernego typa. Na wcześniejsze pytanie Grace pokiwałam tylko znacząco głową.
- Ohoho, no to ten Harry nieźle daje ci w kość, już sobie
wyobrażam jak jesteś na niego wściekła – spojrzałam na brunetkę.
- Grace denerwuje? – zapytałam ironicznie. – Mnie to
wkurwia, dobija i powoli „zabija”! Mam już dość – powiedziałam podniosłym tonem
głosu.
- Ale co on od ciebie chce? – zapytała brunetka.
- Ponoć tylko numeru telefonu, ale przecież to oczywiste,
że jeżeli mu go dam, na 100% się ode
mnie nie odczepi! – uniosłam głos.
- A może warto zaryzykować – przyjaciółka popatrzyła na
mnie znacząco. – A może jednak podanie tego numeru rozwiąże problem.
- Tak pewnie masz rację, powinnam tak zrobić i potem
jeszcze iść z nim na randkę – odparłam.
- Naprawdę? – zapytała zagubiona dziewczyna.
- Oczywiście, że nie! Nie jestem kretynką, aby ulec i dać
mu satysfakcje, że jednak mnie złamał – odparłam.
- Rose jeśli nie spróbujesz to nigdy się nie przekonasz –
podsumowała moja przyjaciółka.
- Nie Grace! Ja wiem…że chociaż miała bym się użerać z tym
typem do końca swojego życia i tak nie dam mu tego czego chce – powiedziałam do
brunetki.
- I tak pękniesz – brunetka szeroko się uśmiechnęła.
- Ty chyba oszalałaś! – wykrzyczałam. Szybko odwróciłam
się od dziewczyny, po czym zamarłam.
On tam stoi !!! Co najgorsze patrzy się na mnie z tym
swoim szerokim uśmieszkiem.
- Ja pierdolę on tam stoi! – powiedziałam piskliwym głosem
odwracając się z powrotem do Grace. Pomyślałam: Zaraz tu podejdzie.
- O co chodzi? – zapytała moja przyjaciółka.
Przełknęłam tylko nerwowo ślinę, dziewczyna dyskretnie
spojrzała za moje ramie, po czym ponownie się na mnie popatrzyła. Na twarzy
miała namalowany szeroki uśmiech, lekko się podśmiewała.
- Dlaczego się śmiejesz? To nie jest śmieszne. On tu może
w każdej chwili podejść i w tedy… - Grace mi przerwała.
- Śmieje się bo
właśnie twój „ukochany” wielbiciel się zbliża – dziewczyna dalej się
podmuchiwała.
- O nie! – powiedziałam głośniej. Chciałam z tamtą uciec,
jednak było już za późno! Pomyślałam: No pięknie Rose lepiej już być nie może.
Jednym słowem mam PRZEJEBANE.
- O tak baby – Grace dalej idiotycznie się uśmiechała. –
No to powodzenia.
- Ale jak to ty chyba…o nie, nie zrobisz mi tego, nie
zostawisz mnie z nim samą – powiedziałam błagalnym tonem .
- A zdziwisz się…O cześć – Gracy popatrzyła za moje ramie
i szeroko się uśmiechnęła.
Szybko odwróciłam się na pięcie, przede mną stał wyższy
ode mnie brunet, jego zielone oczy
skierował w moje ciemno niebieskie tęczówki. Próbował mnie omamić swoim
spojrzeniem jednak mu się to nie udało, ponieważ szybko spuściłam wzrok na jego
skórzane ciemno brązowe buty.
- Dobra Rose to ja już idę… - popatrzyłam błagalnie na
Grace ona jedynie się słodko uśmiechnęła. – To do zobaczenia widzimy się potem,
cześć wam – po tych słowach moja cwana przyjaciółka odeszła.
Popatrzyłam z powrotem na radosnego Stylesa, jak zawsze
był szeroko uśmiechnięty, odwróciłam wzrok i bez ani jednego słowa ruszyłam w
stronę damskiej toalety, która mieściła się na końcu korytarza. Wiedziałam że
tam będę bezpieczna i ukryję się przed Harrym.
Styles szybkim krokiem podążył za mną po chwili był koło mojego boku.
- Znów przede mną uciekasz – spojrzałam na jego jak, że zawsze radosną twarz po czym z powrotem
skierowałam wzrok przed siebie.
- Dziwisz się? – zapytała.
- Właściwie to tak, ponieważ nie spotkałem dziewczyny,
która… -przerwałam mu.
- Która nie dała ci kosza – odparłam.
- Nie… Nie spotkałem jeszcze dziewczyny, która tak jak ty
była by niedostępna dla nikogo, tak tajemniczej – popatrzyłam na niego i
zaśmiałam się.
- No proszę jak ty to poetycko ubrałeś w słowa. A teraz
powiem ci co ja o tym myślę. Mam po prostu gdzieś to, że chcesz sobie
podwyższyć samo ocenę! Nie wiem czego oczekujesz ode mnie, ale wiedz jedno
nigdy nie dam się wkręcić w jakieś twoje chore gierki! A i jeszcze jedno, powiem
to tak abyś w końcu zrozumiałam. ODPIERDOL SIĘ ODE MNIE !!! – powiedziałam to na
cały głos, kilka osób spojrzała na nas, ale miałam to gdzieś. Na twarzy Stylesa
dalej widniał uśmiech. Jaki ten koleś był głupi! Mówisz mu żeby się odpieprzył, a on ciągle nie dawał ci
spokoju. Nie zastanawiałam się za długo i zniknęłam w toalecie, myślałam, że
jestem tam bezpieczna, ale nic mylnego.
- Jesteś słodka jak się złościsz – usłyszałam tą przeklęta
chrypkę w toalecie. On na serio jest jebnięty skoro nawet wszedł do damskiej
toalety. Doskonale wiedział, że jak by przyłapała go jakąś nauczycielka miał by
problem.
- Brawo za odwagę – stałam przy kranie i myłam dłonie. –
Nie sądzisz, że nie powinnaś tu wchodzić? – zapytałam.
- Może nie powinienem,
ale mówiłem, że ci nie odpuszczę – chłopak oparł się o próg kolejnej
umywalki, która znajdowała się zaraz obok mnie. Harry ciągle się na mnie
patrzył. Skończyła myć dłonie. Chłopak podał mi papierowy ręcznik.
- Och dziękuje jakiś ty miły – powiedziałam sarkastycznie.
- Nie ma za co – podarł z szerokim uśmiechem.
- A teraz jeszcze raz ci powtórzę… - chciałam dokończyć
jednak ktoś wszedł do toalety.
- Cześć Harry – powiedziała to Caroline. Była to jedna z
sławniejszych dziewczyn w szkole. Może dla tego była taka sławna bo chodziła z
nie kto innym jak Harrym Styles. Pomyślałam: Ta dwójka nieźle do siebie by
pasowała.
- Cześć…cześć – Stykles nie odrywając wzroku ode mnie
przywitał się z dziewczyną. – Więc co chciałaś mi powiedzieć? – zapytał.
- To, żebyś stąd
wyszedł, bardzo cie proszę – Harry chyba zrozumiałam, że nie chcę robić sobie
kłopotów jakimiś plotami, które mogły być rozniesione przez jego byłą.
- Dobra, ale wiesz, że ci nie odpuszczę – po tych słowach
Styles wyszedł z toalety.
Spojrzałam jeszcze w lustro i chciałam już wyjść, ale ktoś
mi na to nie pozwolił, ktoś, czyli ten
plastik, który zwał się Caroline.
- Uważaj na niego – powiedziała dziewczyna stojąca przed
lustrem. Spojrzałam na nią znacząco.
- Przepraszam, że co ? – zapytałam.
- Powiedziała abyś uważała na tego chłopaka, bo wiesz będzie
tak jak ze mną zaliczy cię i żuci, z resztą tak jak prawie każdą dziewczynę w
tej szkole i uwierz mi on nie leci na ciebie bo jesteś ładna czy coś tylko, chce zaliczyć numerek i tyle szybko i prosto -
dziewczyna spojrzała na mnie znaczącym
spojrzeniem. .
- Wiesz co najwidoczniej nie byłaś taka dobra w łóżku
skoro cię rzucił. Ja nie mam nic z nim wspólnego, więc daj sobie spokój i nie zgrywaj troskliwej
i zranionej dziewczyny. A i jeszcze jedno, na przyszłość nie wtrącaj się w czyjeś sprawy.
Życzę miłego dnia – odparłam i wyszłam z toalety.
Delikatny powiew wiatru zburzył moje długie włosy.
Poprawiałam je, układające z powrotem na
swoje miejsce. Męczący dzień w szkole spowodował, że szłam powoli, nigdzie mi
się nie spieszyło. Wolnym i spokojnym krokiem zmierzałam do domu, jednak mój
spokój zakłóciła pewna osoba.
Powiem tak, lubię się wczuwać w główną bohaterkę. Nie jest u niej nudno i to mi się podoba. Oby tak dalej ! :D
OdpowiedzUsuńI czekam z niecierpliwością na następną cześć :))
Pozdrawiam i zapraszam do mnie :***
I jeszcze raz przepraszam za spam. ♥
OdpowiedzUsuńA bloga będę czytać. Zapowiada się świetnie. ♥♥ ^^
hejjjjj! naprawdę twoje opowiadanie zapowiada się świetnie, postaram się czytać <3
OdpowiedzUsuńoczywiście dodaję się do obserwatorów ;))
Chemin ♥
ps. zapraaaaszam też do mnie ;))
http://i-wish-you-loved-me-too.blogspot.com/