„Może i jest, ale i co z tego? To tylko uroda nic po za
tym, trzeba tez mieć coś w głowie . i wiedz, że to ciągle nic nie zmienia rozumiesz?”
- To znowu ty! – popatrzyłam na bruneta. Miałam już dość
widoku tej twarzy!
- Mówiłem, że nie odpuszczę – odparł głupio się
uśmiechając.
- Czy ty nie rozumiesz tego, że nie chcę cię widywać?!–
zapytałam ze złością. – Człowieku daj mi spokój!
- Naprawdę jesteś słodka kiedy… - przerwałam mu.
- Koniec…koniec…koniec!!! - zatrzymałam się, szybko wyjęłam długopis z
torebki, złapałam jego rękę i przyciskając mocno rysik długopisu i zapisałam
swój numer. Chłopak widząc to, że
dostaje to czego chciał szeroko się uśmiechną.
- Dziękuje ci bardzo – powiedział radośnie.
- A teraz się odpieprz! – szybko odeszłam od Stylesa.
Wpadłam do swojego pokoju na maxsa zdenerwowana.
Boże jak mogłam mu dać ten pi pieprzony numer telefonu? Przecież
normalny człowiek by nie wytrzymał obecności takiego typa! To nie możliwe!
Modliłam się, aby Harry dał już sobie spokój. Miałam taką cicha nadzieję, ale
znając życie jak zawsze dostanę po tyłku i najgorszy scenariusz i tak się
sprawdzi.
Byłam w złym humorze. Postanowiłam się czymś zająć więc zabrałam się za uporządkowanie swojej szafki na której już od jakiegoś czasu składałam masę różnych rzeczy. Układałam książki, płyty i różne kartki. Doszłam w końcu do nie za dużego, białego pudełka, które było zamknięte na niewielką kłódkę. Chciałam zajrzeć do niej ponieważ nie miałam pojęcia co może się w niej znajdować. Zaczęłam zastanawiać się gdzie mógł się zawieruszyć kluczyk od tej skrzyneczki. Przypomniałam sobie, że podczas ostatnich porządków znalazłam mały, srebrny kulczyk, który włożyłam do szuflady. Szybko podeszłam do białego biurka i zwinnym ruchem pociągnęłam szufladę do siebie, która bez oporów się otworzyła. Rozejrzałam się po szufladzie jednak moje oczy nie dostrzegły nic co by przypominało klucz. Zaczęła szperać pośród masy różnych kartek, aż w końcu, na samym dnie dostrzegłam to czego szukałam. Wzięłam do ręki klucz wraz z białą tajemnicza skrzyneczka i usiadłam na dużym parapecie w moim pokoju. Spojrzałam przez duże okno. Mój wzrok ponownie skierowałam na niewielki klucz w mojej dłoni. Złapałam kłódkę i po chwili kluczem otworzyłam zamek. Od razu uśmiechnęłam się gdy otworzyłam skrzynkę, ponieważ cieszyłam się, że kluczyk pasował. Zaciekawiona co jest w tej skrzyneczce, spojrzałam na jej zawartość. Znajdowało się w niej kilka zdjęć, całej mojej rodziny. Kiedy byliśmy jeszcze szczęśliwą rodziną. Myślałam, że tak będzie zawsze, a jednak pozory mylą i to zbyt często. Nasze szczęście zostało rozwiane przez wiatr, tak jak dmuchawce, które unoszą się w powietrzu bez żadnego celu, nie wiedzą co się z nimi stanie, beztrosko tańczą w powietrzu. Patrząc na moich rodziców, stali obok siebie, każde z nich spoglądało w swoje oczy przepełnione miłością szczęściem. Patrzyłam na to piękne zdjęcie ze smutkiem, ponieważ to wszystko już minęło. Zamiast miłości w ich oczach widzę smutek, żal. Zamknęłam oczy, po moich policzkach zaczęły spływać łzy. W tym momencie ukazałam swoją słaba stroną. Na co dzień twarda, mająca gdzieś wszystko i wszystkich, ale tak naprawdę byłam słaba i zagubiona. Co było w tym najgorsze, a to, że byłam z tym same, nikt nie był mi w stanie pomóc, nikt! Nikt tak naprawdę nigdy nie zrozumie co czuję.
Ponownie spojrzałam przez okno, miałam całe policzki we łzach, szybko je otarłam. Chciałam już odłożyć białe pudełko, jednak dostrzegłam coś w nim jeszcze. Wzięłam do ręki notes, który był obity czerwonym materiałem, rogi tego niewielkiego notes był obite złota blaszka. Notes był zamknięty na zamek. Spojrzałam jeszcze raz do pudełka w którym znajdował się mały złoty kluczyk, na długim łańcuszku, obok niego znajdował się złoty długopis. Wzięłam do ręki niewielki kawałek metalu i bez zastanowienia otworzyłam notes.
Pamiętnik, to mój stary pamiętnik o którym już zapomniałam. Zaczęłam go przeglądać. Czytałam niektóre wpisy, nie było ich wiele. Jeden z nich był urwany w połowie, ostatnie słowa to Już nie chce żyć. Patrzyłam na te wpisy i poczułam się tak jak kiedyś. Czułam się zraniona. Z moich oczu ponownie poleciały łzy chciałam je powstrzymać i zamknęłam oczy. Był to zły pomysł, ponieważ przypomniałam sobie wszystkie złe rzeczy, które miały miejsce w moim życiu. Pamiętam, że pisanie zawsze pomagało pozbyć się negatywnych emocji, smutków. Postanowiłam ponownie napisać coś w moim starym pamiętniku. Chciałam napisać o tym co się działo, co mnie doprowadzało do szaleństwa . Wzięłam do ręki złoty długopis i zabrałam się za pisanie.
Byłam w złym humorze. Postanowiłam się czymś zająć więc zabrałam się za uporządkowanie swojej szafki na której już od jakiegoś czasu składałam masę różnych rzeczy. Układałam książki, płyty i różne kartki. Doszłam w końcu do nie za dużego, białego pudełka, które było zamknięte na niewielką kłódkę. Chciałam zajrzeć do niej ponieważ nie miałam pojęcia co może się w niej znajdować. Zaczęłam zastanawiać się gdzie mógł się zawieruszyć kluczyk od tej skrzyneczki. Przypomniałam sobie, że podczas ostatnich porządków znalazłam mały, srebrny kulczyk, który włożyłam do szuflady. Szybko podeszłam do białego biurka i zwinnym ruchem pociągnęłam szufladę do siebie, która bez oporów się otworzyła. Rozejrzałam się po szufladzie jednak moje oczy nie dostrzegły nic co by przypominało klucz. Zaczęła szperać pośród masy różnych kartek, aż w końcu, na samym dnie dostrzegłam to czego szukałam. Wzięłam do ręki klucz wraz z białą tajemnicza skrzyneczka i usiadłam na dużym parapecie w moim pokoju. Spojrzałam przez duże okno. Mój wzrok ponownie skierowałam na niewielki klucz w mojej dłoni. Złapałam kłódkę i po chwili kluczem otworzyłam zamek. Od razu uśmiechnęłam się gdy otworzyłam skrzynkę, ponieważ cieszyłam się, że kluczyk pasował. Zaciekawiona co jest w tej skrzyneczce, spojrzałam na jej zawartość. Znajdowało się w niej kilka zdjęć, całej mojej rodziny. Kiedy byliśmy jeszcze szczęśliwą rodziną. Myślałam, że tak będzie zawsze, a jednak pozory mylą i to zbyt często. Nasze szczęście zostało rozwiane przez wiatr, tak jak dmuchawce, które unoszą się w powietrzu bez żadnego celu, nie wiedzą co się z nimi stanie, beztrosko tańczą w powietrzu. Patrząc na moich rodziców, stali obok siebie, każde z nich spoglądało w swoje oczy przepełnione miłością szczęściem. Patrzyłam na to piękne zdjęcie ze smutkiem, ponieważ to wszystko już minęło. Zamiast miłości w ich oczach widzę smutek, żal. Zamknęłam oczy, po moich policzkach zaczęły spływać łzy. W tym momencie ukazałam swoją słaba stroną. Na co dzień twarda, mająca gdzieś wszystko i wszystkich, ale tak naprawdę byłam słaba i zagubiona. Co było w tym najgorsze, a to, że byłam z tym same, nikt nie był mi w stanie pomóc, nikt! Nikt tak naprawdę nigdy nie zrozumie co czuję.
Ponownie spojrzałam przez okno, miałam całe policzki we łzach, szybko je otarłam. Chciałam już odłożyć białe pudełko, jednak dostrzegłam coś w nim jeszcze. Wzięłam do ręki notes, który był obity czerwonym materiałem, rogi tego niewielkiego notes był obite złota blaszka. Notes był zamknięty na zamek. Spojrzałam jeszcze raz do pudełka w którym znajdował się mały złoty kluczyk, na długim łańcuszku, obok niego znajdował się złoty długopis. Wzięłam do ręki niewielki kawałek metalu i bez zastanowienia otworzyłam notes.
Pamiętnik, to mój stary pamiętnik o którym już zapomniałam. Zaczęłam go przeglądać. Czytałam niektóre wpisy, nie było ich wiele. Jeden z nich był urwany w połowie, ostatnie słowa to Już nie chce żyć. Patrzyłam na te wpisy i poczułam się tak jak kiedyś. Czułam się zraniona. Z moich oczu ponownie poleciały łzy chciałam je powstrzymać i zamknęłam oczy. Był to zły pomysł, ponieważ przypomniałam sobie wszystkie złe rzeczy, które miały miejsce w moim życiu. Pamiętam, że pisanie zawsze pomagało pozbyć się negatywnych emocji, smutków. Postanowiłam ponownie napisać coś w moim starym pamiętniku. Chciałam napisać o tym co się działo, co mnie doprowadzało do szaleństwa . Wzięłam do ręki złoty długopis i zabrałam się za pisanie.
Piątek 23.10.2013
Drogi pamiętniku
Minęło już dwa lata odkąd ostatnio cokolwiek pisałam o tym
co się u mnie dzieje. Tak na marginesie, wydarzyło się więcej niż mogłam
przepuszczać.
Od dłuższego czasu, nie mogę dogadać się z matką, ponieważ ja znienawidziłam za to co zrobiła mojej rodzinie. Ale nie będę o tym pisać, Nie chcę się przejmować kimś kto i tak ma mnie gdzieś i tylko udaje, że jej zależy. To wszystko to tylko jedno wielkie, pieprzone kłamstwo!
Przez te dwa lata wydoroślałam. Problemy zaczęły stawać się poważniejsze.
Jednym z tych problemów jest chłopak, nie dlatego, że się w nim zakochałam…o nie. Tylko… Ja nie wiem, on ciągle nie odpuszcza, nie daje za wygraną . nie wiem co on ode mnie chce.
podczas naszego pierwszego spotkania, spojrzał mi głęboko w oczy. Widziałam w jego wzroku bezradność, wyglądało to tak jakby próbował mnie rozgryźć, ale nie był wstanie mnie rozszyfrować. Nie wiem czego ode mnie oczekuje, ale ja wiem, że nic z tego nie będzie, może zapomnieć.
Jedyne uczucie, które teraz mi towarzyszy to frustracja. Nie wiem jak ty mój drogi pamiętniku, ale ja mam dość tego życia.
Od dłuższego czasu, nie mogę dogadać się z matką, ponieważ ja znienawidziłam za to co zrobiła mojej rodzinie. Ale nie będę o tym pisać, Nie chcę się przejmować kimś kto i tak ma mnie gdzieś i tylko udaje, że jej zależy. To wszystko to tylko jedno wielkie, pieprzone kłamstwo!
Przez te dwa lata wydoroślałam. Problemy zaczęły stawać się poważniejsze.
Jednym z tych problemów jest chłopak, nie dlatego, że się w nim zakochałam…o nie. Tylko… Ja nie wiem, on ciągle nie odpuszcza, nie daje za wygraną . nie wiem co on ode mnie chce.
podczas naszego pierwszego spotkania, spojrzał mi głęboko w oczy. Widziałam w jego wzroku bezradność, wyglądało to tak jakby próbował mnie rozgryźć, ale nie był wstanie mnie rozszyfrować. Nie wiem czego ode mnie oczekuje, ale ja wiem, że nic z tego nie będzie, może zapomnieć.
Jedyne uczucie, które teraz mi towarzyszy to frustracja. Nie wiem jak ty mój drogi pamiętniku, ale ja mam dość tego życia.
Schowałam pamiętnik, resztę rzeczy i odłożyłam
do pudełka na swoje miejsce, odłożyłam skrzyneczkę na półkę. Ponownie podeszłam
do okna i spojrzałam przez nie, na zewnątrz panował półmrok, światło księżyca
oświetlało drogę i domy. Postałam jeszcze chwilę i postanowiłam się wykapać.
Nie minęła godzina i już leżałam w łóżku po czym szybko zasnęłam.
***
- Powiedz czego chcesz?! Dlaczego mnie
nachodzisz?! – wykrzyczałam do bruneta stojącego przede mną. Chłopak ciągle stał i się uśmiechał. – Harry do
cholery. Pytam się coś ciebie! – wykrzyczałam do Stylesa. On przybliżył się do
mnie i namiętnie mnie pocałował…
Obudziłam się. Pomyślałam: Boże ja dobrze, że to tylko sen.
Myśl, że ten chłopak mógł by mnie pocałować przyprawiała mnie o mdłości.
Zwlokłam się z łóżka i zeszłam do kuchni coś zjeść. Weszłam do pomieszczenia gdzie pachniało przepięknie parzoną kawą, uwielbiałam ten zapach. W kuchni napotkałam moja matkę.
Obudziłam się. Pomyślałam: Boże ja dobrze, że to tylko sen.
Myśl, że ten chłopak mógł by mnie pocałować przyprawiała mnie o mdłości.
Zwlokłam się z łóżka i zeszłam do kuchni coś zjeść. Weszłam do pomieszczenia gdzie pachniało przepięknie parzoną kawą, uwielbiałam ten zapach. W kuchni napotkałam moja matkę.
- Dzień dobry –
powiedziałam obojętnie i podeszłam do lodówki w celu wyciągnica potrzebnych
produktów na śniadanie.
Moja matka, nie
odezwała się oni jednym słowem. Zaprałam niewielka przeźroczystą miskę, nasypałam tam płatków i zalałem mlekiem.
Nabrałam na łyżkę trochę zawartości miseczki i już miałam ja skonsumować, jednak katem oka spostrzegłam, że moja matka mi się przygląda. Zawieszając łyżkę w powietrzu i nie odrywając od łyżki wzroku zapytałam.
Nabrałam na łyżkę trochę zawartości miseczki i już miałam ja skonsumować, jednak katem oka spostrzegłam, że moja matka mi się przygląda. Zawieszając łyżkę w powietrzu i nie odrywając od łyżki wzroku zapytałam.
- Dlaczego się na
mnie patrzysz, coś zrobiłam? – zapytałam mojej mamy, po tych słowach płatki na
łyżce wylądowały w mojej buzi.
- Chcę cie zabrać na
zakupy – gdy to usłyszałam zachłysnęłam się.
- Poczekaj czy ja
dobrze słyszę, chcesz jechać ze mną na zakupy i do tego będziemy musiały
spędzić ze sobą prawie cały dzień? -
zapytałam, ciągle byłam w szoku.
- Tak…chciałam kupić
ci sukienkę i buty na obcasie. Chciałam abyś wyglądała pięknie na przyjęciu
urodzinowym Anny – moja mama uśmiechnęła się.
- Niby po co mam
odstawiać taka szopkę? Nie wiem czy to konieczne – odparłam, fajnie było by
kupić sobie coś nowego, ale nie miałam zbytnio ochoty na cały dzień w centrum handlowym
z moja mamą, ale coś musiałam wybrać.
- Oj Rose, chcę abyś się dobrze
reprezentowała, jesteś taka piękna a ciągle to ukrywasz – zaśmiałam się.
- O proszę jakich ja
się tu rzeczy dowiaduję – odparłam.
- Rose to co? –
zapytała moja matka.
- Dobra, ale pod
jednym warunkiem – powiedziałam z lekkim uśmiechem na twarzy do mojej mamy.
- Jakim? – zapytała.
- Ja wybieram
sukienkę, buty i resztę i nie masz się wtrącać – odparłam.
- Dobrze – moja mam się uśmiechnęła.
- Super to kiedy idziemy na te zakupy? –
zapytała.
- Zaraz po śniadaniu
– kobieta cały czas się uśmiechała, chyba cieszyła się z tego faktu, że pobędzie
ze mną tyle czasu.
- Dobra to ja już idę
– po tych słowach zniknęłam.
Weszłam do swojego
pokoju, od razu podeszłam do szafy w celu znalezienia czegoś wygodnego na
zakupy. Wyjęłam z szafy białą bluzkę na krótki rękaw większym rozmiarze, była
ona asymetryczna. Bluzka była wykonana z cię kiego, zwiewnego materiału.
Dobrałam do tego ciemne rurki i czarne lordsy z ćwiekami. Przebrałam się w dany
zestaw. Będąc w łazience przeczesałam moje długie włosy, umyłam twarz, żeby.
Nie chciałam się dzisiaj malować więc na usta nałożyłam jedynie ochronna
pomadkę i byłam gotowa. Wychodząc z pokoju zabrałam za sobą czarna torebkę do
której włożyłam telefon.
Zeszłam po schodach na dół, gdzie czekała na mnie moja mama.
Zeszłam po schodach na dół, gdzie czekała na mnie moja mama.
- Kochanie pięknie wyglądasz
pięknie – powiedziała starsza ode mnie kobieta stojąca przed drzwiami frontowymi.
- Błagam cie nie
jestem nawet pomalowana – odparła.
- Ale i tak…-
przerwałam jej, byłyśmy już koło auta.
- Dobra dziękuję ci
bardzo, ale może już jedzmy - zapytałam.
- Oczywiście wsiadaj
– po tych słowach byłyśmy już w drodze do centrum miasta.
Po trzech godzinach
wszystko zastało kupione. Kupiłam przepiękną sukienkę i super szpilki. Zaopatrzyłam
się też w cały strój na imprezę do Louisa.
Weszłam do siebie do pokoju, położyłam na łóżku zakupione ciuchy. Od razu włączyłam muzykę. Chciałam się odprężyć. Po chwili z głośników wydobył się dźwięk. „Evrything Has Changed”. Uwielbiałam ta piosenkę. Wsłuchałam się w melodie i tekst. Uwielbiałam muzykę, kochałam to. Zawsze uwielbiałam śpiewać od dziecka to kochałam i do teraz się to nie zmieniło.
Piosenka dobiegła końca.
Zaczęłam szukać miejsca w swojej szafie na nowe ciuchy, jednak ciężko było wypatrzeć jakieś wolne miejsce. Zastanawiałam się co zrobić z tym ciuchami. Moje intensywne myślenie, przerwał dźwięk dzwoniącego telefonu. Odebrałam połączenie.
Weszłam do siebie do pokoju, położyłam na łóżku zakupione ciuchy. Od razu włączyłam muzykę. Chciałam się odprężyć. Po chwili z głośników wydobył się dźwięk. „Evrything Has Changed”. Uwielbiałam ta piosenkę. Wsłuchałam się w melodie i tekst. Uwielbiałam muzykę, kochałam to. Zawsze uwielbiałam śpiewać od dziecka to kochałam i do teraz się to nie zmieniło.
Piosenka dobiegła końca.
Zaczęłam szukać miejsca w swojej szafie na nowe ciuchy, jednak ciężko było wypatrzeć jakieś wolne miejsce. Zastanawiałam się co zrobić z tym ciuchami. Moje intensywne myślenie, przerwał dźwięk dzwoniącego telefonu. Odebrałam połączenie.
- Hej Rose, chciałam
się zapytać czy jeszcze jest aktualne to zaproszenie? – po drugiej stronie
słuchawki była Grace.
- Oczywiście, że
tak. Nie ma co porządnie zabalujemy – odparłam radośnie.
- To super. No to do zobacz…- przerwałam jej.
- Grace wiesz co
może wpadniesz do mnie za chwilę? – zapytałam. – pomożesz mi się przygotować i
ja tobie też.
- Ale…- ponownie jej przerwałam.
- Spokojnie… nie musisz
brać nic na przebranie, wybierzesz sobie
coś z mojej szafy, a wiesz dużo tego – zaśmiałam się.
- Jeśli tak to zaraz
będę – powiedziała.
- Do zobaczenia – po
tych słowach zakończyłam połączenie.
Pół godziny później
Grace była już u mnie. Miałyśmy jeszcze dużo czasu, więc po prostu wygodnie
usiadłyśmy na moim łóżku i zaczęłyśmy rozmawiać o tym w co się ubrać, o szkole,
ale nie o nauce, tylko o ludziach i w końcu doszłyśmy do tematu który był dal mnie
najtrudniejszym ze wszystkich.
- I co? Mów jak
sprawy z Harry,? – zapytała moja przyjaciółka.
- Błagam cię grace…nie
katuj mnie – jęknęłam.
- Ja tylko chcę
wiedzieć…- pomyślałam: Tylko nie pytaj czy dałam mu ten pieprzony numer – czy dałaś
mu ten numer czy nie? – kurwa dziękuje bardzo.
Spuściłam wzrok, nie
miałam ochoty opowiadać na to pytanie. Jednakże brak odpowiedzi było by jednoznaczne,
więc Grace zaczęła dalej drążyć temat.
- Wiedziała, że
pękniesz , byłam tego pewna - Grace uśmiechnęła
się tryumfalnie.
- I co z tego? –
Przecież to tylko głupi numer telefonu nic po za tym- odparłam.
- No tak…ale
przyznaj, że jest przystojny i nie zaprzeczaj – Grace czasami mnie załamywała.
- Może i jest, ale i
co z tego? To tylko uroda nic po za tym, trzeba tez mieć coś w głowie . i
wiedz, że to ciągle nic nie zmienia rozumiesz?
– zapytałam, grace przekręciła oczami.
- A jeśli on będzie na
tej imprezie? – zapytała.
- Właściwie to się nad tym nie zastanawiałam –
przypomniałam sobie słowa Louisa „Poznam cię z moim kolegą, który niedawno wprowadził
się do tej okolicy” .Czyżby Louis mówił o Harrym. Jeśli tak to wiedziałam, że
długo nie zabawie na tej imprezie. Nie ma takich szans abym została w tym samym
pomieszczeniu co ten typ.
Minęła godzina ja
oraz grace uznałyśmy, że powinnyśmy zacząć się szykować. Stanęłyśmy przed szafą
i wzrokiem Grace próbowała znaleźć odpowiednich ciuchów. Ja jedynie wyciągnęłam worki z nowymi
ciuchami.
-O ty cwaniaro kupiłaś
sobie nowe ciuchy – zaśmiała się Grace.
- Wiesz dzięki temu
cała szafa do twojej dyspozycji – uśmiechnęłam się.
Po chwili Grace wybrała
zestaw i poszła do łazienki wziąć szybki prysznic. Dwadzieścia minut później
weszła do mojego pokoju w za dużym grubym szlafroku i dużym ręczniku na głowie.
Zaraz po niej szybko się wykapałam. Gdy weszłam do pokoju grace miała już zrobione
włosy. Lekkie fale okalały jej twarz.
- Rose myślałam, że
już tam utonęłaś - Grace zaczęła się śmiać.
-Hahah bardzo śmieszne – odparłam sarkastycznie.
- Wiesz mamy tylko
30 minut na przygotowanie się – powiedziała zaniepokojona Grace.
- Wyluzuj przewiesz nikt nie będzie punktualnie,
Louis nie zamknie nam drzwi przed nosem – zaśmiałam się.
- Ale jednak
pospiesz się – przyjaciółka mnie poganiała.
- No dobra już, już –
odparłam.
Wzięłam do reki
szczotkę i suszarkę po 10 minutach włosy były śniące i puszyste. Przeczesałam
jeszcze raz włosy szczotka robiąc przedziałek na środku , kosmyki moich włosów
były nie idealnie proste.
- Rose 15 minut –
Grace pospieszała mnie.
- Widzę, że pilnujesz czasu, lepiej ty się pospiesz
bo jesteś jeszcze nie ubrana, a znając ciebie przepierzesz się jeszcze piec
razy - zaśmiałam się.
- Oj dobra – moja przyjaciółka
wzięła ciuchy i zaczęła się przebierać.
Zabrałam się za
makijaż. Tusz odrobina pudru i lekko podkreśliłam usta malinową szminką. Kiedy
Grace powrotem weszła do mojego pokoju oniemiała.
- OMG! – wydukała.
- O co chodzi? - Rozmazałam
się? – ponownie spojrzałam w lustro, jednak wszystko była tak jak być powinno. Ponownie
odwróciłam się do Grace.
- Jesteś piękna – Grace ciągle się na mnie
patrzyła.
- Grace daj sobie spokój
– powiedziałam.
Po chwili obie
byłyśmy ubrane. Grace miała na sobie koronkową, słodką sukienkę
do tego jasna dżinsową katanę, rękawy były lekko podwinięte na nogach miała
kremowe baleriny [TO]. Długie ciemne włosy okalały jej twarz. Ja postanowiłam
zaszaleć i wybrałam szara bluzę, która z tyłu była dłuższą a z przodu krótsza,
czarną, rozkloszowaną spódnicę, czarne koturn
i trochę dodatków [TO]. Obie byłyśmy gotowe.
Było przed 21:00. Ukradkiem wyszłyśmy z domu, ponieważ moja mama nic nie wiedziała o tej imprezie. Gdy udało nam się wymknąć szybko odeszłyśmy od mojego domu po czym się gwałtownie zatrzymałam.
Było przed 21:00. Ukradkiem wyszłyśmy z domu, ponieważ moja mama nic nie wiedziała o tej imprezie. Gdy udało nam się wymknąć szybko odeszłyśmy od mojego domu po czym się gwałtownie zatrzymałam.
- Grace zaczekaj ! –
powiedziałam.
**********
Witam :d Przepraszam, że tak długo czekaliście na nowy rozdział, ale nie maiłam czasu na pisanie :(
Więc teraz nadrabiam :D Nie jest to rozdział z którego jest dumna, ale coś pasowało dodać :D
TERAZ TAK CHCE PODZIĘKOWAĆ DZIEWCZYNIE KTÓRA PROWADZI OTO TO TEGO BLOGA ---> http://loveispleasure.blogspot.com/
DZIĘKUJE CI BARDZO ZA TEN CUDOWNY SZABLON :*
UWIELBIAM CIEBIE <3
Więc zapraszam do czytania i komentowania :D
Jak myślicie co Rose chce powiedzieć Grace?
Jeśli macie pytania śmiało pytajcie :D
Pozdrawiam was miśki !!!! :* <3