"Wiedziałam, że ktoś będzie cierpiał i tą osoba będę ja."
Ciągle stałam wypatrując chłopaka wynurzającego się z wody, jednak tego ciągle nie było widać. Nie wiedziałam co mam robić! Może Harry tylko sobie ze mnie żartował i udawał, że się topi, a jeśli nie? Jeśli naprawdę coś mu się stało. Nie żeby mnie to obchodziło, ale nie chciałam mieć jakiegoś durnia na sumieniu! Nie zastanawiałam się długo zaczęłam się rozbierać. Ściągnęłam z siebie swoje ciuchy i w czarnej, koronkowej bieliźnie wskoczyłam do wody.
Zanurzyłam się pod wodę. Próbowałam dostrzec Harry’ego pod wodę, ale nic nie widziałam, ponieważ woda była tak zmącona, że widoczność w niej była praktycznie zerowa. Zaczynało brakować mi powietrza, więc wynurzyłam się i zaczerpnęłam gwałtownie powietrze. Nie wiedziałam co mam robić, powoli zaczynałam wpadać w panikę.
- Harry durniu wychodź ! – krzyczałam rozglądając się po
tafli wody. – Kretynie jeśli to twoje durne żarty, przysięgam ci, że nie
żyjesz! Jeśli sam się nie utopiłeś to ja to zrobię!!!! – krzyczałam ciągle,
woda nie była taka ciepła jak mi się zdawało, czułam jak moje wargi stają się
lodowate, szczęka zaczęła mi dygotać, wydawało mi się, że całe to zdarzenie
ciągnie się kilka minut, a tak naprawdę trwało to kilka sekund. – Harry!!! –
nie wiedziałam co mam już robić. Nagle
poczułam jak coś mnie łapie od tyłu i wypycha do góry zarazem odwracając w
przeciwna stronę.
- A jednak nie jestem ci tak obojętny – zobaczyłam te
zielone tęczówki wypełnione radością. W samej bieliźnie, zmarznięta znajdowałam
się w objęciach najbardziej popieprzonego człowieka jakiego znałam. - Nie
jesteś taka zła i nie pozwoliłaś mi utoną – powiedziała Harry głęboko wpatrując
się w moje niebieskie oczy. Chłopak zaczął się do mnie zbliżać, nasze twarze dzieliły centymetry. Doszło by do
pocałunku, gdyby nie fakt, że z całej siły uderzyłam Stylesa w twarz.
- Spierdalaj! – już nie mogłam wytrzymać i wybuchłam,
szybko wyrwałam się z objęć Stylesa i po chwili byłam już na brzegu, cała zmarznięta, telepałam się z zimna.
Szybko pobiegłam koło drzewa którego siedziałam wraz z tym
kretynem i owinęłam się kocem na którym siedzieliśmy.
Spojrzałam na brzeg jeziora. Do brzegu podpłyną Harry i z gracją wyłonił się z wody. Stał już na równych nogach. Gdy zobaczyłam jego ciało ociekające wodą zaniemówiłam. Chłopak podszedł do mnie, na twarzy miał namalowany szeroki uśmiech.
Styles staną parę kroków ode mnie. Nie mogłam oderwać wzroku od jego cudownego ciała. Pojedyncze krople wody spływały po idealnie wyrzeźbionych mięśniach. Mokre włosy okalały jego twarz, Harry zaczesał je prawa dłonią do tyłu. W końcu ocknęłam się kiedy widziałam, że Styles chce coś powiedzieć.
Spojrzałam na brzeg jeziora. Do brzegu podpłyną Harry i z gracją wyłonił się z wody. Stał już na równych nogach. Gdy zobaczyłam jego ciało ociekające wodą zaniemówiłam. Chłopak podszedł do mnie, na twarzy miał namalowany szeroki uśmiech.
Styles staną parę kroków ode mnie. Nie mogłam oderwać wzroku od jego cudownego ciała. Pojedyncze krople wody spływały po idealnie wyrzeźbionych mięśniach. Mokre włosy okalały jego twarz, Harry zaczesał je prawa dłonią do tyłu. W końcu ocknęłam się kiedy widziałam, że Styles chce coś powiedzieć.
- Ty naprawdę masz nie po kolei w głowie! Co ty sobie
myślałeś? No powiedz co?! – ponownie zaczęłam krzyczeć. – Kretynie mogło się
coś stać jak nie mi to tobie! Rozumiesz?! Powiedz dlaczego? – zapytałam
spokojniej. Harry jedynie na mnie spojrzał i się uśmiechną. Jego uśmiech
doprowadzał mnie do granic wytrzymałości.
- Rose chciałem w ten sposób… - nie wytrzymałam. Zrzuciłam
z siebie koc, stałam w samej bieliźnie przed chłopakiem.
Harry cwaniacko się uśmiechną.
- Nie obchodzi mnie co chciałeś…rozumiesz?! Mam dość
wracam do domu - zabrałam swoje rzeczy i
w samej bieliźnie ruszyłam w drogę powrotną.
W samej bieliźnie odeszłam od Stylesa. Szłam przed siebie, powoli zakładając na siebie moją garderobę. Wyglądało to śmieszne, gdyż ciężko było się ubrać ciągle będąc w ruchu. Po chwili byłam już ubrana. Szłam szybko, chciałam jak najszybciej "uciec" od Harry'ego. Myślałam,. że mam tego kretyna z głowy, jednak jak zawsze się miliłam. Usłyszałam podjeżdżające auto, które po chwili się po chwili zatrzymało. Ciągle szłam przed siebie, nie zwracając uwagi na to co się dzieje.
- Rose! Zaczekaj... - nawet się nie odwróciłam, nie chciałam widzieć tego kretyna na oczy. - Rose! - po chwili chłopak dobiegł do mnie. - Rose... - odwróciłam się w jego stronę.
- Czego chcesz?! Mało ci jeszcze? - byłam wściekła na tego gościa. - Chciałeś mi jeszcze coś powiedzieć? - patrzyłam mu prosto w oczy. Harry chyba dostrzegł w nich, że naprawdę jego zachowanie sprawiło, że byłam zła...Zła to mało powiedziane ja kipiałam ze złości.
- Rose przepraszam - w jego głosie słyszałam, że jest mu przykro. Widziałam to po jego oczach. - Nie... - przerwałam mu.
- Tylko nie mów, że nie chciałeś booo nie jesteś chyba aż tak głupi! A może jednak skoro wpadłeś na tak "genialny" pomysł aby udać, że się topisz! - wykrzyczałam to miałam już dość.
Nagle Harry przycisną mnie do siebie i namiętnie pocałował. Na początku broniłam się, ale potem uległam. Nie wiem dlaczego. Dlaczego nic nie zrobiłam? Tylko oddałam się chwili. Co najgorsze ja odwzajemniłam ten pocałunek. Czułam w sercu dziwne ciepło, które zawładnęło moim ciałem. Harry wplótł swoje długie palce w moje nadal mokre włosy. Po chwili odsunęliśmy się od siebie. Chłopak spojrzał w moje oczy, zostałam uwięziona.
W jego szmaragdowych tęczówkach zobaczyłam, pożądanie. Chęć spojrzenia w moja duszę.Chciał zobaczyć to jaka naprawdę jestem. Nie wiem, ale w jego oczach widziałam tez zagubienie. Chyba w dalszym ciągu nie mógł mnie rozszyfrować, nie potrafił. Byłam zahipnotyzowana, nie mogłam wydusić z siebie ani jednego słowa. Nie potrafiłam. Patrzyłam w oczy Stylesa, jednak zostałam wyrwana z rzekomego zapomnienia się, zatracenia w głębi jego spojrzenia, które przeszywało mnie na wskroś.
- Przepraszam. - szepnął Harry zamykając oczy.
Lekkim ruchem odsunęliśmy się od siebie. Spuściłam wzrok na dół. Nie wiedziałam co mam powiedzieć.
- Możemy już jechać? - zapytałam cicho.
- Tak...tak oczywiście - powiedział po chwili.
Nie minęła chwili i byliśmy w drodze powrotnej. Przez całą drogę milczałam. Jedynie Harry pytał się czy nie jest mi zimno i czy wszystko w porządku. Dotarliśmy pod mój dom. Oboje staliśmy już pod drzwiami mojego domu. Ciągle milczałam.
- To co? Tak jak się umawialiśmy, jedna randka, jedna noc i ostatni raz się widzimy - powiedziałam smutnie Harry.
- Tak...do nigdy niezobaczenia - tylko tyle byłam zdolna z siebie wydusić, mówiąc to popatrzyłam w oczy Stylesa. Po tych słowach zniknęłam za drzwiami.
Leżałam w łóżku zastanawiając się nad całym tym zdarzeniem. Przypomniały mi się usta Harry'ego na moich zmarzniętych wargach. Jego silne ramiona, szybkie bicie serca, jego oddech. Nie mogłam uwierzyć. Nie mogłam uwierzyć w to, że nie odsunęłam od siebie Stylesa, nie zrobiłam nic co by mogło sprawić, aby ta sytuacja nie miała miejsca. W mojej głowie tłoczyło się milion pytań, z każdą minutą było ich coraz więcej i więcej. Nie dawałam już rady. Myśl o pocałunku z Harrym powodowała, że czułam dziwne uczucie i to było uczucie, które nie mogłam opisać. To nie mogła być miłość o nie! Znałam t uczucie i to na pewno nie było to. Uczucie do Stylesa to coś więcej niż miłość. Może nie więcej, ale to uczucie.... Nie miałam pojęcia właśnie w tym tkwił problem. Nie potrafiłam określić tego co się dzieje w mojej głowie i sercu. Uczucie nienawiści do niego, znikło a dlaczego? Jeszcze wczoraj życzyłam mu jak najgorzej, nie chciałam mieć z tym typem nic wspólnego. To jest cholernie dziwne! Czy taki jeden głupi pocałunek zmienia wszystko? Czy jeden dzień, wieczór może zmienić nastawienie człowieka. Co gorsza uczucia. Najwidoczniej tak! Nie wiem co się ze mną działo, ale wiedziałam, że nic z tego dobrego nie wyjdzie. Wiedziałam, że ktoś będzie cierpiał i tą osoba będę ja. Tyle myśli...tyle problemów miałam dość!
Szybko wstałam z łóżka i pobiegłam do łazienki. Otworzyłam szufladę w toalecie i wyjęłam małe, srebrne cieniutkie ostrze. Usiadłam na posadce w łazience opierając się o wannę. Patrzyłam się na srebrne ostrze. Trzymałam je nad swoim nadgarstkiem. Patrzyłam na nie. W oczach miałam łzy, które z czasem zaczęły spływać po moich policzkach. Patrzyłam na moja rękę na których widniały jeszcze delikatne blizny po moich momentach słabości. Byłam słaba.
Rose na co dzień twarda, była przestraszoną i samotną dziewczynką, która pragnęła miłości i zrozumienia. Tylko tyle, a nawet tego nie mogła mieć. Wpadłam w panikę. Przycisnęłam do nadgarstka małe ostrze, chciałam to zrobić jednak nie mogłam nie potrafiłam. Ze złością odrzuciłam od siebie zło w postaci pieprzonej żyletki. Podciągnęłam kolana do brody i schowałam twarz w rękach.
W samej bieliźnie odeszłam od Stylesa. Szłam przed siebie, powoli zakładając na siebie moją garderobę. Wyglądało to śmieszne, gdyż ciężko było się ubrać ciągle będąc w ruchu. Po chwili byłam już ubrana. Szłam szybko, chciałam jak najszybciej "uciec" od Harry'ego. Myślałam,. że mam tego kretyna z głowy, jednak jak zawsze się miliłam. Usłyszałam podjeżdżające auto, które po chwili się po chwili zatrzymało. Ciągle szłam przed siebie, nie zwracając uwagi na to co się dzieje.
- Rose! Zaczekaj... - nawet się nie odwróciłam, nie chciałam widzieć tego kretyna na oczy. - Rose! - po chwili chłopak dobiegł do mnie. - Rose... - odwróciłam się w jego stronę.
- Czego chcesz?! Mało ci jeszcze? - byłam wściekła na tego gościa. - Chciałeś mi jeszcze coś powiedzieć? - patrzyłam mu prosto w oczy. Harry chyba dostrzegł w nich, że naprawdę jego zachowanie sprawiło, że byłam zła...Zła to mało powiedziane ja kipiałam ze złości.
- Rose przepraszam - w jego głosie słyszałam, że jest mu przykro. Widziałam to po jego oczach. - Nie... - przerwałam mu.

Nagle Harry przycisną mnie do siebie i namiętnie pocałował. Na początku broniłam się, ale potem uległam. Nie wiem dlaczego. Dlaczego nic nie zrobiłam? Tylko oddałam się chwili. Co najgorsze ja odwzajemniłam ten pocałunek. Czułam w sercu dziwne ciepło, które zawładnęło moim ciałem. Harry wplótł swoje długie palce w moje nadal mokre włosy. Po chwili odsunęliśmy się od siebie. Chłopak spojrzał w moje oczy, zostałam uwięziona.
W jego szmaragdowych tęczówkach zobaczyłam, pożądanie. Chęć spojrzenia w moja duszę.Chciał zobaczyć to jaka naprawdę jestem. Nie wiem, ale w jego oczach widziałam tez zagubienie. Chyba w dalszym ciągu nie mógł mnie rozszyfrować, nie potrafił. Byłam zahipnotyzowana, nie mogłam wydusić z siebie ani jednego słowa. Nie potrafiłam. Patrzyłam w oczy Stylesa, jednak zostałam wyrwana z rzekomego zapomnienia się, zatracenia w głębi jego spojrzenia, które przeszywało mnie na wskroś.
- Przepraszam. - szepnął Harry zamykając oczy.
Lekkim ruchem odsunęliśmy się od siebie. Spuściłam wzrok na dół. Nie wiedziałam co mam powiedzieć.
- Możemy już jechać? - zapytałam cicho.
- Tak...tak oczywiście - powiedział po chwili.
Nie minęła chwili i byliśmy w drodze powrotnej. Przez całą drogę milczałam. Jedynie Harry pytał się czy nie jest mi zimno i czy wszystko w porządku. Dotarliśmy pod mój dom. Oboje staliśmy już pod drzwiami mojego domu. Ciągle milczałam.
- To co? Tak jak się umawialiśmy, jedna randka, jedna noc i ostatni raz się widzimy - powiedziałam smutnie Harry.
- Tak...do nigdy niezobaczenia - tylko tyle byłam zdolna z siebie wydusić, mówiąc to popatrzyłam w oczy Stylesa. Po tych słowach zniknęłam za drzwiami.
Leżałam w łóżku zastanawiając się nad całym tym zdarzeniem. Przypomniały mi się usta Harry'ego na moich zmarzniętych wargach. Jego silne ramiona, szybkie bicie serca, jego oddech. Nie mogłam uwierzyć. Nie mogłam uwierzyć w to, że nie odsunęłam od siebie Stylesa, nie zrobiłam nic co by mogło sprawić, aby ta sytuacja nie miała miejsca. W mojej głowie tłoczyło się milion pytań, z każdą minutą było ich coraz więcej i więcej. Nie dawałam już rady. Myśl o pocałunku z Harrym powodowała, że czułam dziwne uczucie i to było uczucie, które nie mogłam opisać. To nie mogła być miłość o nie! Znałam t uczucie i to na pewno nie było to. Uczucie do Stylesa to coś więcej niż miłość. Może nie więcej, ale to uczucie.... Nie miałam pojęcia właśnie w tym tkwił problem. Nie potrafiłam określić tego co się dzieje w mojej głowie i sercu. Uczucie nienawiści do niego, znikło a dlaczego? Jeszcze wczoraj życzyłam mu jak najgorzej, nie chciałam mieć z tym typem nic wspólnego. To jest cholernie dziwne! Czy taki jeden głupi pocałunek zmienia wszystko? Czy jeden dzień, wieczór może zmienić nastawienie człowieka. Co gorsza uczucia. Najwidoczniej tak! Nie wiem co się ze mną działo, ale wiedziałam, że nic z tego dobrego nie wyjdzie. Wiedziałam, że ktoś będzie cierpiał i tą osoba będę ja. Tyle myśli...tyle problemów miałam dość!

Rose na co dzień twarda, była przestraszoną i samotną dziewczynką, która pragnęła miłości i zrozumienia. Tylko tyle, a nawet tego nie mogła mieć. Wpadłam w panikę. Przycisnęłam do nadgarstka małe ostrze, chciałam to zrobić jednak nie mogłam nie potrafiłam. Ze złością odrzuciłam od siebie zło w postaci pieprzonej żyletki. Podciągnęłam kolana do brody i schowałam twarz w rękach.
**************
Witam :* !
Nie jestem zadowolona z tego rozdziału, ale jak wiecie długo już nic nie dodałam więc w końcu nadszedł ten czas.
Dużo niedociągnięć, no dobra wiele :D
Ale obecnie nie mam do tego głowy :D
Miłego czytania życzę i PROSZĘ oceńcie moje wypociny pod rozdziałem.
KOCHAM !
POZDRAWIAM !
ROSE XOXOXOX
<3
Ty chyba oszalałaś! Nie jesteś zadowolona ?! Kochana taki zwrot akcji, proszę jeśli masz dodaj już następny rozdział. Błagam na prawdę ! CUUUUDOOOO mówię Ci. Czekam z niecierpliwością na następny rozdział ! :**
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*** <3
O rajciuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu! Tyle czekałam na ten rozdział i w ogóle się nie zawiodłam! Umarłam w momencie pocałunku Rose i Harry'ego! TO BYŁO CUDOWNE!
OdpowiedzUsuńRosie w końcu pokazała prawdziwą siebie, zaszokowało mnie to, ze się cięła. Wydaje mi się, że wkrótce odkryje siebie przed Harrym i będą cudowną parą!
Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału!
Pozdrówki <3 :* xx